Ceny spadają, ludzie panikują a ja sobie myślę, że tyle razy już to przerabialiśmy! Rynek ma to do siebie, że po wzrostach nadchodzą spadki. A jednak zachowanie ceny wciąż potrafi przyprawić niedzielnych inwestorów o zawrót głowy. Czy Bitcoin jest oszustwem? Moim zdaniem nie.
Bitcoin nie jest oszustwem
Umówmy się, że fala zwyżek z grudnia 2017 roku przyniosła masę nowych „inwestorów”, którzy często nie rozumieli do końca wskaźników zachowania ceny. Dodatkowo, Bitcoin i inne kryptowaluty cechuje szerokie pasmo zmienności ceny a wielu komentatorów zwracało przecież uwagę, że póki co, Bitcoin jest raczej narzędziem do spekulacji, niż do praktycznego użycia. Wielu zawiedzionych takim obrotem spraw (poziomem cenowym BTC) zwraca się często w stronę teorii o „wielkim oszustwie”, jakim miałby okazać się Bitcoin. Doprowadza to również często do sprzedaży krypto, wbrew jakiejkolwiek logice tradingu, w dołkach lub w ich okolicach. Zwróć też uwagę na zalewającą nas falę artykułów w stylu „czy to juz koniec?”, „bańka pękła!”, czy „jak nisko może jeszcze spaść cena BTC?”.
Przeglądając nagłówki w czołowych portalach kryptowalutowych natknąłem się na wpis, który zdaje się na pierwszy rzut oka „podłączać” do takiego sposobu myślenia. Okazuje się, że często w panice związanej ze spadkiem cen zapominamy o wielu fundamentalnych sprawach, które potwierdzają wartość kryptowalut. Fakt szybkich wzrostów, w stylu 1000% chyba powoli mija, co potwierdził również Vitalik Buterin w sobotniej wypowiedzi podczas konferencji w Hong Kongu.
Przelewy środków za granicę
We wspomnianym wyżej wpisie znalazłem informację mówiącą o tym, jak w 2017 roku Bank Światowy poinformował, że na świecie jest ponad 2 miliardy ludzi nie związanych w ogóle z bankami. Powody takiego wykluczenia mogą, rzecz jasna, być różne. Właśnie teraz, dzięki kryptowalutom, niektórzy z nich mogą cieszyć się z dostępu do wielu produktów i usług.
Rdzenni mieszkańcy Azji oraz Afryki muszą wnosić wysokie opłaty za transfer pieniędzy do swoich bliskich podczas pobytu za granicą. Taka sytuacja przynosi wielomilionowe wpływy z tytułu opłat transakcyjnych. Teraz, dzięki dostępowi do Bitcoina i innych kryptowalut, osoby przebywające poza granicami kraju mają możliwość przekazywać pieniądze swoim bliskim i rodzinie za ułamek tego, ile kosztowało to wcześniej. Nie wiem, jak Wy, ale ja widzę tutaj szerokie pole do adopcji.
Istnieją nawet firmy (na przykład Bitpesa w Afryce i Coins.ph na Filipinach), które wywierają ogromny nacisk na umożliwienie klientom otrzymywania płatności z zagranicy za relatywnie niewielką opłatą. Jeśli spojrzeć na ten przykład użycia, to już jest to pewien filar do odrzucenia tezy, że Bitcoin jest oszustwem.
Napływ inwestorów instytucjonalnych
Dalsza analiza przynosi kolejne przykłady i znaki zapytania. Przykładowo, banki z Wall Street rozważają wprowadzenie platform powierniczych Bitcoin (nawet z Goldman Sachs nie wiadomo, póki co, jak będzie). Operatorzy giełdowi mają wprowadzić platformy do handlowania kryptowalutami z solidnym frameworkiem. Liczne fundusze hedgingowe i inne „grube ryby” inwestują w kryptowaluty. Jeśli to wszystko dzieje się na naszych oczach, to jak możemy myśleć, że Bitcoin jest oszustwem?
Nie widziałbym za bardzo sensu w pompowaniu setek milionów dolarów w rynek, który nie ma przyszłości. W całym świecie biznesowym Bitcoin, kryptowaluty w ogóle i technologia blockchain znajdują się na szczycie listy zainteresowania inwestorów (również instytucjonalnych).
Podsumowanie
Pomimo tych wszystkich faktów, wielu skupia się na zmienności rynku, najzwyczajniej w świecie spekulując ceną. A ta zachowuje się różnie. Dochodzi do niebezpiecznych prób „zaklinania rzeczywistości” w nadziei na szybki zysk. Tak, w wielu segmentach ekosystemu kryptowalut da się wciąż osiągać wymierne rezultaty z inwestycji. Jeżeli jednak ktoś kupował BTC w grudniu 2017, kiedy jego cena wynosiła 20 000 $ i liczył na zysk to pewnie uderzy się w piersi i następnym razem będzie kupował w dołku.
Co to jest Bitcoin? | Jak działa Bitcoin? | Sprawdź kurs BTC | Giełdy kryptowalut | Portfele Bitcoin
